4,6 mld dolarów rocznie – według raportu naukowców z Harvardu takie były gospodarcze koszty wypalenia zawodowego amerykańskich lekarzy jeszcze przed pandemią. W jakim stopniu syndrom dosięgnął pracowników ochrony zdrowia w Stanach Zjednoczonych podczas pandemii COVID? Co amerykańscy lekarze myślą o wypaleniu i jak radzą sobie z nim radzą?
Wypalenie zawodowe w ochronie zdrowia nie jest tylko polskim problemem, nawet jeżeli krajowe statystyki są przerażające, a czasami wręcz trudne do wyobrażenia. Wypalenie zawodowe w ochronie zdrowia to międzynarodowy problem. Światowa Organizacja Zdrowia wprowadziła je do Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób jako syndrom zawodowy. To pokazuje, że zjawisko dotyczy ludzi na całym świecie i jest traktowane coraz poważniej.
Pierwsze badania nad syndromem w Stanach Zjednoczonych skupiały się na pielęgniarkach, lekarzach, terapeutach, nauczycielach. Jak w najtrudniejszych czasach pandemii wyglądała sytuacja w Stanach Zjednoczonych? Czy znacząco różniła się od sytuacji w Polsce?
Pandemia była wielkim wyzwaniem dla amerykańskiej ochrony zdrowia. Podobnie jak w Polsce, był to trudny egzamin, który unaocznił niedomagania systemu. Specjalistom towarzyszyły depresja, lęk i niepokój psychiczny. Do tej pory w Stanach Zjednoczonych potwierdzono niemal 90 milionów zakażeń COVID. Już ponad milion Amerykanów zmarło na koronawirusa. Dla specjalistów pandemia oznaczała zagrożenie zakażeniem oraz długie godziny pracy zaburzające równowagę między życiem zawodowym i rodzinnym.
Według badań Kaiser Family Foundation (amerykańskiej organizacji non-profit) 55 proc. specjalistów ochrony zdrowia na pierwszym froncie walki z COVID przyznało się do wypalenia zawodowego. Najgorzej było wśród najmłodszych pracowników (18-29 lat). W tej grupie z syndromem zmagało się aż 67 proc. badanych. Praca ponad siły miała negatywny wpływ na zdrowie psychiczne ¾ osób z najmłodszej grupy wiekowej.
Do takiego stanu rzeczy mogło przyczynić się poczucie braku skuteczności w walce z wirusem prowadzące do bezradności. Znaczenie mogło mieć też przemęczenie wywołane długotrwałą pracą. Zasadne jest również pytanie o to, czy najmłodsi pracownicy mieli wypracowane sposoby radzenia sobie z bezradnością i świadomość granicy własnych możliwości.
26 proc. pracowników amerykańskich szpitali odczuwało złość, a 29 proc. myślało o rezygnacji z pracy w ochronie zdrowia. Według badań portalu MEDscape 21 proc. spośród specjalistów z syndromem wypalenia uważa, że ich problem był spowodowany pandemią. W tym czasie wielu z nich musiało pracować jeszcze więcej niż zwykle za niższe kwoty (często uzależnione od finansowej wydolności szpitala i innych niezależnych od nich czynników).
Według badań NEJM catalyst (stowarzyszenia organizacji ochrony zdrowia) 96 proc. specjalistów zauważa problem wypalenia zawodowego. 31 proc. uważa, że syndrom ma średni wpływ, natomiast 65 proc. widzi w syndromie duże zagrożenie. Są więc różnice w poczuciu istotności problemu, ale sytuacja jest dostrzegalna niemal przez każdego.
Statystyki Leverage Rx (firmy finansowej) wskazują, że aż 60 proc. specjalistów widzi nadmiar biurokracji jako jedną z przyczyn wypalenia. Połowa badanych pracuje co najmniej 60 godzin w tygodniu, przy czym zdecydowanie za dużo czasu zajmuje im wypełnianie dokumentacji.
AthenaInsights wskazało – 40 proc. specjalistów z wypaleniem zawodowym uważa, że wpływ na ich syndrom ma poczucie nieproduktywności. Ma ona swoje przyczyny w braku środków i wyposażenia niezbędnego do skutecznego leczenia.
Według badań portalu Psychiatry Advisor blisko połowa lekarzy (42 proc.) uważa, że może poradzić sobie z wypaleniem bez profesjonalnej pomocy. Jak sobie radzą? Według Medscape część z nich izoluje się od innych ludzi (43 proc.), a część (26 proc.) pije alkohol, by poradzić sobie z trudnościami w pracy.
Czy wypalające problemy amerykańskich lekarzy brzmią znajomo? System ochrony zdrowia w Stanach Zjednoczonych, mimo że jest jednym z najbardziej wolnorynkowych na świecie, nie zawsze jest przyjazny dla jego pracowników. Specjaliści zmagają się z podobnymi wyzwaniami, podobnie reagują na otaczająca rzeczywistość i, tak jak w Polsce, próbują radzić sobie sami.
COVID pogorszył sytuację, ale źródła problemu, tak jak w naszym kraju, leżą znacznie głębiej. Nadmierna biurokracja, przepracowanie, brak środków i odpowiedniego sprzętu… Dwa zupełnie różne państwa, ale te same problemy ochrony zdrowia.
Redakcja MEDchart