Czy system no-fault zbawi polską ochronę zdrowia?

Zmniejszyć presję! System no-fault

Czy dobrze jest pomagać ludziom ze świadomością, że system czyha na błędy, aby wskazać winnego? Czy niezrozumienie części społeczeństwa wobec specjalistów ochrony zdrowia to normalny stan? W Polsce presja na lekarzy jest jednym z czynników wypalenia zawodowego. System no-fault nie zbawi medycyny, ale może wiele pomóc.

Czym jest no-fault?

Z danych Prokuratury Krajowej wynika, że w sprawach o tzw. błędy medyczne zakończonych wydaniem decyzji merytorycznej, tylko w ok. 7 proc. przypadków sprawa zakończyła się aktem oskarżenia lub wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze. Czy w takiej sytuacji zasadne jest tworzenie atmosfery strachu? Co więcej, w wielu przypadkach działania niepożądane lub komplikacje są nie do uniknięcia. Czy w takiej sytuacji szukanie winnego ma jakiekolwiek podstawy?

Pytanie „czy pacjent doznał szkody?” zamiast „Kto zawinił?” – to podstawowa różnica między systemem no-fault, a obecnym systemem, w którym głównym zadaniem orzecznictwa jest stwierdzenie winy.

W no-fault priorytetem jest ustalenie, co poszło nie tak. I to jest podstawa rekompensaty dla pacjenta. Nie uznanie, kto jest winny, bo zdarzają się sytuację, w których jednoznaczne wskazanie błędu jest niemożliwe. Podstawą no-fault jest przekonanie, że specjalista ochrony zdrowia leczy pacjenta z intencją wyleczenia bez jakichkolwiek złych zamiarów. Kompensacja szkód jest łatwiejsza, bo nie wymusza wskazania winnego, a specjaliści mogą leczyć bez strachu.

No-fault to przede wszystkim odpowiednie podejście. To forma umowy społecznej, gdzie szuka się rozwiązania sytuacji, a nie szuka się na siłę kozła ofiarnego. Pacjent szybciej uzyskuje odszkodowanie, specjalista działa swobodnie.

W obawie przed osądem

Kierowanie na niepotrzebne badania, by zabezpieczyć się na wypadek uszczerbku na zdrowiu pacjenta. Traktowanie pacjentów jako potencjalne źródło problemów. Obawa młodych lekarzy przed wyborem trudnej specjalizacji, w której łatwo o pomyłkę. To tylko kilka z wielu efektów obecnego systemu.

Najgorsze jest jednak to wielkie obciążenie psychiczne prowadzące do wypalenia zawodowego. Świadomość bycia na celowniku dzień po dniu niszczy komfort działania. Strach wywołują opowieści o niewinnych specjalistach ciąganych po sądach, by na siłę udowodnić im winę. Zapomnieć i robić swoje? Łatwo powiedzieć. Nawet jeżeli udaje się nie myśleć o konsekwencjach potencjalnego nieudanego leczenia, z tyłu głowy zawsze pozostaje, że w każdym momencie pracy może wydarzyć się coś, co skończy się stresującymi kontrolami lub wizytą w sądzie.

Pracownicy medyczni chcą nieść pomoc, nie mogą odmówić nawet w najbardziej beznadziejnym przypadku, w którym nieudane leczenie jest bardzo prawdopodobne. Jeżeli zamiast zwykłego szacunku i spokoju w działaniu ich pracy towarzyszy stałe poczucie zagrożenia, trudno się nie wypalać. Specjalista ochrony zdrowia jest na wojnie z systemem, nie wie, skąd nadejdzie atak i w każdej chwili może polec..

Rozmawiajmy o no-fault

Mimo że to nie społeczeństwo, a jego przedstawiciele decydują o zmianach prawnych, praca u podstaw ma znaczenie. Część społeczeństwa nadal ma przeświadczenie, że wynik leczenia jest w pełni zależny od postawy specjalisty ochrony zdrowia, a gdy leczenie się nie udaje, zawsze jest ktoś winny. Emocjonalne przekazy medialne stawiające pacjenta w opozycji do pracowników medycznych, słowa polityków o pozbawianiu życia ludzi – są grupy społeczne, które czerpią przyjemność z krytyki środowiska.

Warto uświadomić pacjentom, że system no-fault będzie korzystny również dla nich i ułatwi uzyskanie odszkodowania. Kłamliwy przekaz o „uciekaniu od odpowiedzialności” musi być celnie skontrowany prawdziwą opowieścią o tym, że i pracownik medyczny, i pacjent zmagają się z trudnym, stale niedofinansowanym systemem ochrony zdrowia, a komfort działania specjalistów oznacza same korzyści dla osób potrzebujących pomocy. Uświadomienie społeczeństwu, że wszyscy jedziemy na jednym wózku, że każdemu zależy na dobru pacjenta, to podłoże do wzajemnego zrozumienia.

Czy rządzący będą skłonni poprzeć i wprowadzić no fault? To trudny temat. Póki co nie ma z ich strony chęci porozumienia i wypracowania wspólnego stanowiska. Nie może to jednak oznaczać, że temat zniknie i już więcej nie powróci.

No-fault z korzyścią dla specjalistów i pacjentów

Przychodzisz do pracy i wiesz, że możesz pracować w spokoju i bez obaw – to piękna i idealna wizja. Do jej spełnienia nadal jest daleko. Pewne czynniki sprzyjające wypaleniu zawodowemu nadal będą obecne. Mimo to, filozofia no-fault pomogłaby polskiej ochronie zdrowia. No-fault to zdrowsze otoczenie, zdrowsza relacja na linii pacjent-pracownik medyczny. To w końcu ludzki system, który zachęca do działania i bez stresu pozwala pracować w spokoju.

 

Redakcja MEDchart

Przeczytaj podobne artykuły

Stres w zawodzie pracowników ochrony zdrowia – jak nad nim zapanować?
Redakcja MEDchart
 
Stres w zawodzie pracowników ochrony zdrowia – jak nad nim zapanować?
Redakcja MEDchart
Nie istnieją ludzie, którzy go nie doświadczają. Bywa pozytywny, jednak jego zbyt wysoki poziom znacząco utrudnia życie. Stres – bo o nim mowa –  stanowi odpowiedź organizmu na stawiane mu...
czytaj więcej >  
system ochrony zdrowia może mieć wpływ na wypalenie zawodowe
Wypaleni w systemie? Problemy ochrony zdrowia
Redakcja MEDchart
 
Wypaleni w systemie? Problemy ochrony zdrowia
Redakcja MEDchart
Stałe niedofinansowanie, rosnące zapotrzebowanie na ochronę zdrowia starzejącego się społeczeństwa, warunki utrudniające sprawną pracę, ciągle zmieniające się prawo, zapowiadane kontrole ...
czytaj więcej >  
hejt w ochronie zdrowia
Ochrona zdrowia w trujących oparach hejtu
Redakcja MEDchart
 
Ochrona zdrowia w trujących oparach hejtu
Redakcja MEDchart
Nie lubi specjalisty. Jak on śmiał skrytykować jego nawyki żywieniowe!? Siada przed komputerem. Odnajduje specjalistę w Google. Wylewa swoje żale. Nie dba o poprawność wypowiedzi. Pisze tak, j...
czytaj więcej >